Mity i fakty: ZAPAD 2017
Ćwiczenia wojskowe ZAPAD 2017, które odbędą się na Białorusi we wrześniu przyciągają coraz większą uwagę krajowej i zachodniej prasy. Według napływających doniesień można odtworzyć trzy scenariusze rosyjsko-białoruskich manewrów.
Pierwszy, to aneksja Białorusi. Drugi, to dyslokacja rosyjskich jednostek blisko wschodniej flanki NATO w celu wyprowadzenia jakiegoś ofensywnego natarcia na Litwę i Polskę – w domyśle Przesmyk Suwalski. Trzeci, to przygotowanie rosyjskiego manewru zaczepnego na północną Ukrainę z południowego pogranicza Białorusi.
Wszystkie trzy scenariusze mają wspólną cechę, a mianowicie podbój terytorium państw trzecich – Litwa i Polska – lub wchłonięcie całej Białorusi i Ukrainy. Niewielu jednak komentatorów dostrzega, jak bardzo jest to niebezpieczne przedsięwzięcia dla agresora.
W zasadzie wszyscy stratedzy, którzy planują podbicie jakiegoś państwa są świadomi trudności tego zadania. Rosja nie czyni tutaj wyjątku i zapewne też chce uniknąć katastrofy. Przypomnijmy sobie doświadczenia Związku Sowieckiego i Stanów Zjednoczonych w Afganistanie lub amerykańskie konwulsje w Wietnamie i Iraku czy pułapkę zastawioną na Federację Rosyjską w Czeczeni w latach 90. XX w. Weźmy jeszcze jeden przypadek mniejszego mocarstwa – Izraela – i jego próbę aneksji Libanu w 1982 r. – niepokonana IDF (Israel Defense Forces) musiała ostatecznie z przykulonym ogonem umknąć w popłochu. Wymieniam te wojny po to, aby przypomnieć, że okupacje zwykle kończą się bardzo źle dla agresora – nie tylko dla autorytarnego, ale także dla demokratycznego reżimu.
Przypadek Białorusi i Ukrainy nie jest inny. W mojej ocenie przeważająca większość ludności białoruskiej i ukraińskiej chce pozostać częścią swojego państwa i zapewne, oba te narody stawiłyby zdecydowany opór jakiejkolwiek rosyjskiej próbie aneksji. Innymi słowy, przedłużająca się wojna dla Rosji mogłaby stanowić swoisty koszmar nocy letniej, przede wszystkim z powodu braku właściwych zasobów, aby szybko wygrać i łatwo zagarnąć swoich mniejszych sąsiadów.
Ponadto, mierność lub co najwyżej przeciętność rosyjskiej armii daje jej niewielkie szanse na spacyfikowanie całej Ukrainy lub nawet Białorusi. Putin i jego kamaryla to nie są idioci i wiedzą doskonale, że próba anektowania obu wskazanych państw lub nawet jednego byłaby dla Rosji, jak połknięcie kolczatki – rosyjscy stratedzy doświadczyli z autopsji czym się kończy zakrztuszenie krwią – szczególnie po wojażach w Afganistanie. To nie jest przyjemne uczucie, zwykle kończy się śmiercią państwa. Dlatego nikt nie śpieszy się, aby imitować destrukcyjną strategię, bo system międzynarodowy jest bezlitosny i karze za głupie wojny. Zatem wbrew temu, co czasami słyszymy Rosja to nie III Rzesza, Putin to nie Hitler, rosyjska armia to nie Wermacht, a doktryna deeskalacyjna to nie Blitzkrieg. Właściwie Rosja to nie jest nawet cień Związku Sowieckiego.
Jeśli uporządkujemy hierarchię wielkich mocarstw to dzisiejszą Rosję Putina można porównać do Włoch Mussoliniego z lat 30 XX w. Wszyscy, którzy znają historię II wojny światowej, dobrze wiedzą, że faszystowskie Włochy były, jak kula u nogi dla III Rzeszy – nie tylko przy okazji podboju Francji, Grecji i Afryki Północnej, ale też frontu wschodniego. Ani Mussolini gdyby żył ani Putin nie mogą rywalizować o dominację w Europie Środkowo-Wschodniej i nie zmieni tego nawet kolejna edycja ZAPAD 2017 – pozostaje pokojowe współistnienie. W ostateczności odstraszanie konwencjonalne i nuklearne.
Link: mil.link/pl/mity-fakty-zapad-2017/
Krótki link: mil.link/i/zapad17
Lukas Emanuelo
Po pierwsze, po co Rosja miała by anektować Białoruś? Skoro Łukaszenko jest pro rosyjski. Po drugie, jeśli Putin by chciał to rozniósł by kraje bałtyckie w pył samym wojskiem z Obwodu Kaliningradzkiego a o ile wiem to trochę ich tam jest. Po trzecie to pewnie by przeszli w obecnej chwili przez Polskę jak walec a dlaczego? Bo w tym kraju już nie ma regularnego wojska po za jednostkami specjalnymi... A resztki wojskowych by wytłukli jak AKowców po 45ątym. A jeśli chodzi o Ukrainę to tam już nie ma czego szukać. Dziękuję dobranoc 😊
Mariusz Tadeusz Ogonek
Po pierwsze....Białoruś nie jest tak prorosyjska jak ci sie wydaje.....np. jest tam najwieksza mniejszość Polska na wschód od naszych granic a prorosyjskość narodu białoruskiego jest wątpliwa. Po drugie, rozgromienie jak to powiedziałeś....krajów bałtyckich nie jest tak proste gdyż każdy z nich jest członkiem NATO i w każdym z tych krajow znajdują sie siły zbrojne z krajow członkowskich.....samo to stawia przed Rosja groźbę konfrontacji z całym Sojuszem PółnocnoAtlantyckim (Art. 5) a ty skończyło by sie jak wspomniane w artykule, zapaścią państwowości i co gorsza gospodarki ( moim skromnym zdaniem Chiny za pewne skorzystały by z osłabienia północnego sąsiada i anektowały wschód Rosji....było by to korzystne ze strategicznego punktu widzenia). Po trzecie......na pewno.....przeciwstawienie sie rosyjskiemu walcowi było by trudne i na pewno ta machina wojenna nie zatrzymała by sie na Wiśle ale dalej. Kwestia Ukrainy jest najbardziej prawdopodobna z "matematycznego" punktu widzenia.....to strony ciagle konfliktowanie od czasu Krymu. Ale jak wspomniał autor powyższego artukulu, możliwość konfliktu jest na prawdę minimalna.
Public Affairs Commentary | Artur Brzeskot
[…] A. Brzeskot, „Mity i fakty: ZAPAD 2017”, 6.IX.2017, SZTAB.ORG […]